Discussion:
Żeby grupa nie umarła śmiercią naturalną!
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Sir_Robak
2023-09-02 08:55:13 UTC
Permalink
To jednego podrzucę, a zawsze mi się podobał niestety wielu patrzy tylko
"mądrze" jak kończę z opowieścią hehe

TAX:

W pewnej wiosce żył sobie rolnik. Miał skromną chatkę i kochającą żonę,
która zawsze rano robiła mu kanapki, gdy wychodził orać pole (czy co tam
rolnicy robią na polu).
Ale nie były to zwykłe kanapki, były to kanapki wspaniałe niczym miłość,
którą żona darzyła męża. Chleb własnego wypieku, prawdziwe masło,
prawdziwa szynka, świeży pomidor, świeży ogórek, zacna sałata i cudownie
chrupiąca rzodkiewka.
Pewnego dnia rolnik zabrał te wspaniałe kanapki rano i pozostawił na
kamieniu niedaleko miejsca orki i wziął się do pracy. Pracował w pocie
czoła, aż zgłodniał. Idąc po kanapkę w wyobraźni już miał obraz
spożywania tego boskiego posiłku, delikatnego smaku masła, wspaniałego
smaku szynki, chrupania rzodkiewki, wszystko zwieńczone ogórkiem i
pomidorem. Wielkie było jego zdziwienie i zawód, gdy zobaczył, że tej
wspaniałej kanapki z szyneczką, ogórkiem, masłem, pomidorem, sałatą i
rzodkiewką nie ma na kamieniu. Chcąc nie chcąc wrócił do pracy, lecz
głodny długo nie wytrzymał.
Następnego dnia żona, jak zawsze, wstała z pierwszym pianiem kurczaka i
zaczęła przygotowywać swojemu ukochanemu małżonkowi zwyczajowy posiłek.
Chlebek, masełko, szynka, sałata, rzodkiewka, ogórek, wszystko co
najlepsze dla kochanego męża Rolnik nie posiadał się z radości. Ale, że
był tylko prostym rolnikiem, to tą wspaniałą kanapkę powtórnie położył
na kamieniu. Niestety, gdy nadszedł czas przerwy kanapki znowu nie było.
Rolnik był smutnym rolnikiem. Powiedział o wszystkim żonie.
Nazajutrz niewiasta ta chcąc jakoś uprzyjemnić mężowi zawód, którego
doświadczył, zrobiła iście królewska kanapkę. Idealnie wypieczony chleb
posmarowała puchatym masełkiem, położyła kawał szynki wielkości 1/3
świni, na to cudownie czerwonego pomidora i wyjątkowo ogórkowatego
ogórka. Wszystko zwieńczyła pięknymi liśćmi sałaty, ultrachrupiącą
rzodkiewką i szczyptą miłości. Tym razem rolnik poszedł po rozum do
głowy. Położył tą wspaniałą kanapkę na kamieniu, a sam ukrył się w
pobliskich krzakach. Czekał. Obserwował. Po kilku godzinach, gdy już
miał zabrać się do pracy, spostrzegł wielkiego pikującego orła. Spadł on
z dużą szybkością i w locie porwał tą wspaniałą kanapkę z kamienia,
odlatując w siną dal. Rolnik postanowił, że nie odpuści tej szyneczki,
ogórka, pomidora, sałaty i rzodkieweczki. Puścił się pędem za orłem.
Biegł za nim kilka minut, aż orzeł osiadł na drzewie. Już miał się
wspinać, gdy zobaczył co ptak wyczynia. Orzeł sprawnie rozwarł dwie
kromki chleba i zaczął wyrzucać zawartość. Spadła wspaniała szyneczka,
poleciał ogórek, pomidor i sałata. Nawet cudna rzodkiewka z cichym
chrupnięciem uderzyła o ziemię. A orzeł wziął w szpony po jednej kromce
chleba posmarowanej masłem i zaczął sobie je wcierać w klatę, drąc mordę
- O kurwa, JAKI JA JESTEM POJEBANY.
--
Robak
w.p.
2023-10-22 12:16:20 UTC
Permalink
Why is it spelled camouflage instead of 󠁃󠁁󠁍󠁏

Loading...